największą przeszkodą dla tego przedsięwzięcia zwanego życiem (moim życiem)- to chyba jestem osobiście ja i już nie umiem sama dalej, kurwa, w tym wszystkim tkwić. minęła mi optymistyczna aspiracja na przyszłość.zostały mi humory, które właśnie zaczynam w stosunku do wszystkich w około uwydatniać. brakuje mi, brakuje, tak wielu wspólnych chwil. tylu spojrzeń. każdego dnia, kiedy budziłam się z nadzieją, że to nie był sen. niestety. istna wizja, czułam się jak obserwator akcji, którą toczysz z inną. i nie wiem, czy to ma własny sens i rację. nie myślę nad tym.
|