(Cz.1)rurki, modny t-shirt, sweter, conversy. przechodząc obok niego cicho westchnęłam, a w głowie zaświtała myśl "tak, to mógłby być ten jedyny", z błogiego rozmarzenia wyrwał mnie dotyk czyjejś ręki na moim ramieniu. odwróciłam się, nie wiem jak to możliwe, ale przede mną stał on! -upuściłaś kalendarz. - ymm... dzięki. już wyobrażałam sobie swoją głupio uśmiechniętą minę i natychmiast oblałam się rumieńcem. -ehmm.. Karolina, tak? wybacz, że przeczytałem. jakoś otworzyło mi się na pierwszej stronie. -nic nie szkodzi. i przepraszam za fatygę, yy... zamyśliłam się. -ok.w porządku. a przy okazji jestem Filip. -miło Cię poznać. natychmiast wyparowałam. -wybacz, ale muszę już iść. mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. a więc narazie. -do zobaczenia. powiedziałam, a pomyślałam "acha... jasne. z pewnością ciekawą przygodą będzie szukać się wśród 300 000 ludzi owego miasta) i poszłam, bo... co miałam zrobić? powiedzieć, żeby nie odchodził, bo czuje, że jest tym jedynym? nie, to nie ja
|