Płatki śniegu co jakiś czas przyczepiały się do szyby, jednak nie zwracałam na nie uwagi. Po raz kolejny przyszłam ze smutkiem do gwiazd, podzielić się z nimi moimi myślami. Nagle zaczęłam łkać, nie wiem dlaczego. Potrzebowałam poczuć czyichś ramion na sobie, chciałam poczuć czyjś oddech na moich włosach. Chciałam, by ktoś był przy mnie. Siedziałam dobre pół godzina wpatrując się w gwiazdy, nie myśląc o niczym, czułam tylko pustkę. W końcu wytarłam mokre policzki, wstałam i włączyłam muzykę, stanęłam przed lustrem i zaczęłam tańczyć. W tańcu czułam się wolna, kobieca, już nie byłam tą nastolatką, która przed chwilą siedziała na parapecie i płakała. Teraz byłam kobietą, która uwodziła tańcem, byłam pewna siebie i wiedziałam, że żaden facet nie byłby wstanie mi się oprzeć. [gricher]
|