Siedział na ławce w parku. W swoich dresach, które były zajebiście przesączone Jego zapachem i dymem nikotynowym. Moja głowa leżała na Jego kolanach, a On bawił się moimi włosami opowiadając mi coś, czego nie zdołam już tu napisać, bo po prostu nie wiem. Moje myśli za bardzo błądziły po Jego szarmanckim głosie, który jest dla mnie jak muzyka. Było cholernie zimno, ale nie mogliśmy tak po prostu iść do domu, niebo było za piękne. Tak, pamiętam te miliardy cudownych gwiazd, które spędzały z nami wieczór. Dotrzymywały nam towarzystwo... | imagine.me.and.you |
|