Sobotnie, zimne popołudnie, które robiło wrażenie, że nic specjalnego się nie stanie. Nagle rozbrzmiał dźwięk sms'a. On. Świetnie, pomyślała, chce się spotkać. Dobra. Zobaczy co ze mną zrobił. Ubrała się ciepło i wyszła do pobliskiej kafejki. Po drodze zauważyła małe lodowe serduszko. Podniosła je. Wpadł jej do głowy pomysł. Zawsze w torbie nosiła małe pluszowe serduszko. Tak. To będzie dobry dzień. Weszła do kafejki. Siedział przy stoliku. Przywitali się grzecznie i usiedli. Chciał jej coś powiedzieć, ale mu przerwała. -Poczekaj. Najpierw ja. Położyła lodowe serduszko na stoliku i wyjęła z torebki pluszowe. -Patrz. To było moje serce przed naszym spotkaniem i w trakcie naszego związku.-Wskazała na pluszowe serce. - A potem ty odszedłeś do tej lafiryndy i zrobiłeś z mojego serca to. Wstała położyła lodowe serduszko na ziemi i rozgniotła je swoim obcasem. Wybiegła z kafejki zostawiając go z jego smutną miną.
|