Wymarzyła go sobie, rozumiesz? Wymarzyła w ostatnią noc roku. Nie wznosiła toastów, nie składała życzeń. Po prostu stała przy oknie i obserwowała jak niebo wypełniają setki kolorowych fajerwerków, wystrzeliwanych z ziemi co kilka sekund.
"Tak, za rok będę stała tu z nim. W tym samym mieszkaniu i przy tym samym oknie. Za rok będziemy we dwoje wpatrywać się w to samo niebo" - pomyślała. Sięgnęła do myśli i barwami swojej wyobraźni zaczęła malować obraz tego mężczyzny. Z początku nie wiedziała jak będzie wyglądał. "Może będzie miał na imię Artur, Piotr, a może Adam? Nie, nie. Będzie miał na imię Marcin". Uwielbiała to imię i mężczyzn, którzy je nosili. Spotkała ich w swoim młodym życiu, aż dwóch... ten miał być ostatni i był (...).
|