Czekała na cud. Nie chciała się do tego przyznać, ale tak było. Zawsze kiedy ktoś pojawiał się na jej drodze, coś musiało być nie tak. Teraz wpatrzona w okno gadu gadu modliła się w duchu, żeby napisał i jednocześnie wyklinała, że sama nie ma na tyle odwagi żeby to zrobić. Ręka mimowolnie uciekała jej ku klawiaturze, ale ona zawsze ją cofała. "Co sobie pomyśli?", "Uzna mnie za nachalną". Dwie dominujące nad nią myśli, ale one chyba nie były najważniejsze, straszniejsze od nich były te podświadome, "A jeśli wszystkim powie?", "Stracę twarz, stracę reputację." i słuchając się swojego rozsądku zamiast serca czekała.. bezcelowo. -Gdzieś po drugiej stronie ekranu siedział On. Kiedyś coś do niej pisał, ale była dość lakoniczna, sama się nie odzywała, albo pisała w ostatnim momencie jak już wychodził. Może gdyby choć na chwilę przejęła inicjatywę, przecież gdyby sama chciała, była zainteresowana pisałaby, to w końcu nic nie kosztuje.
|