banalna historia. rok temu kogoś poznałam, całkowicie przez przypadek. pomijam już gdzie i w jakich okolicznościach. facet od razu zwrócił moją uwagę. wystarczył jego jeden uśmiech, a ja już wiedziałam. tak, to była ta chemia, o której tyle słyszałam, a której nigdy nie czułam.
jej, on miał w sobie coś magicznego, coś co niewątpliwie przyciągało. sposób w jaki patrzył – to po prostu paraliżowało. na pierwszy rzut oka typowy macho, ale w rzeczywistości bardzo ciepły i wrażliwy facet. nie wiem jaki był cel naszej znajomości, ale jeżeli tylko taki, żeby pokazać mi jaka jestem słaba i jak nie potrafię sobie poradzić z najprostszymi sprawami, to zarzekam się na wszystko, że nigdy w życiu, nie pozwoliłabym na to, żeby cokolwiek się z tego rozwinęło, żebym ja zaczęła cokolwiek czuć...
|