'Gdzie On jest? Maił być już dawno w domu, jego mama nawet do mnie dzwoniła!' Twój kolega zaprowadził mnie do swojego pokoju. 'Wczoraj trochę za dużo wypił i padł.' Załamałam się, widząc Ciebie, leżącego na łóżku i nie ogarniającego niczego. 'Jak nie może to niech nie pije. A co robiliście przez te wszystkie dni, że się w domu nie pojawił?' Usiadłam na krańcu łóżka. 'To samo.' Usłyszałam, a za łóżkiem zobaczyłam sporą ilość pustych butelek, wiadomo po czym. Zaczęłam Cię budzić, lecz Ty dalej spałeś. 'Daj mi wódkę' Powiedziałam i dostałam ją. Wzięłam szklankę, nalałam do niej trochę i zaczęłam machać Ci nią przed nosem. Po chwili zacząłeś jarzyć co jest grane. 'Wódki się zachciało?! Jak nie możesz pić to nie pij!' Wstałam i odstawiłam wódkę na swoje miejsce. 'Ale Skarbie, nie gniewaj się. Musiałem mu pomóc' Jakimś cudem złapałeś mnie za rękę, przyciągnąłeś do siebie i próbowałeś pocałować. Dałam ci mocnego liścia. 'Zaraz to Ty będziesz potrzebował pomocy i to nie przez zatruty żołądek!'
|