Poszłam do najgorszej dzielnicy. Duże były szanse na to,że on tu będzie-łobuz,którego wszyscy znali. Któryś z gostków wskazał na mnie palcem. Odwróciłam się plecami i kończyłam fajkę. Bardzo wyraźnie słyszałam bicie swojego serca przy akompaniamencie pulsującej krwi. Ktoś złapał mnie za ramiona i odwrócił w swoją stronę.'Co Ty tu robisz?!' Warknął. 'A Tobie co do tego?' Szarpnął mnie i pociągnął w stronę swojego samochodu. 'Chyba sobie żartujesz!' Powiedziałam,próbując się wyrwać. Nie odpowiedział,tylko siłą wsadził mnie do auta. Usiadł za kierownicą. 'Idiotka...' Mruknął pod nosem. 'Jeszcze chciałbyś coś skomentować?' Zapytałam z przekąsem. W krzyczącej ciszy podwiózł mnie do domu. Już otwierałam drzwi,kiedy złapał mnie za rękę i lekko nachylił. 'Nigdy więcej tam nie jedź.' Prychnęłam i znów starałam się wyjść,ale wciąż mnie trzymał. 'Nigdy więcej.' Szepnął. Wysiadłam z auta. Wyraz jego cholernie zmartwionej twarzy spowodował bezdech. Zapaliłam fajkę. Znów mogłam oddychać.
|