Ta kłótnia wisiała w powietrzu już od kilku dobrych tygodni. Każda rozmowa z Nim kończyła się źle... dla obu stron. Dzisiaj, nasza nić dotychczasowego, choć krótkotrwałego porozumienia, pękła. Oboje podminowani, źli na cały świat. To nie mogło skończyć się dobrze. Korzystając z okazji powiedzieliśmy sobie kilka słów. Niemiłych, drażliwych i chyba prawdziwych, bo każde z nas, ta rozmowa w jakiś sposób zabolała. Żadne z nas się nie hamowało. Oboje przesiąknięci uszczypliwością do szpiku kości. Czytając rozmowę jeszcze raz, a potem następnych kilka, doszłam do wniosku, że z tym typem nigdy nie dojdę do porozumienia. Nigdy. Nawet gdybyśmy oboje wykazali 100% inicjatywy, by coś w naszych stosunkach zmienić. Będziemy się żreć do czasu, do kiedy będziemy utrzymywać kontakt.
|