szłam sama przez park, mielismy sie niedaleko spotkac. nagle ktoś złapał mnie za ramie i brutalnie odwrócił w swoja strone. to on stał przede mna. pierwszy strzał w twarz, drugi, trzeci. stoje dalej patrzac pustymi oczami w jego ocy. " i co dalej się mnie boisz" zapytał smiejąc sie. związałam włosy " teraz bij, nie chce żeby moje włosy ci przeszkadzały wyżywac sie na mnie" złapał mnie za brode przyciągając do siebie. " nie boje sie juz ciebie" wyrwałam sie. Już miał mnie uderzyc w twarz, ale ty złapałes jego reke " wynos się stąd kurwa" warknałeś. koleś oddalił sie szybko od nas. przytuliłes mnie pytając czy wszystko ok. " kochanie, jest swietnie, w koncu wygrałam z moim strachem" powiedziałam usmiechając się.
|