[cz2] Wybiegam na boisko, gra on, a ona wpatrzona w niego. Macha z daleka, jej uśmiech.. Jak ona może? - pomyślałam omijając ją. Podbiegał mówiąc - Hej jak się czujesz po wczorajszym? Spojrzałam na nią, nie powstrzymując łez ani chwili dłużej wybuchłam płaczem. Jak mogłaś? - wrzeszcząc wyjęłam niezauważalnie nóż z za pleców. - ale o co Ci chodzi? - zapytała jak gdyby nigdy nic. - Ty dziwko! - rzucałam obelgami. - Jak mogłaś i to jeszcze z moim chłopakiem?! - podchodziłam coraz bliżej. - ale ja, zaraz Ci wytłumaczę! - widać przestraszona odchodziła wolnym krokiem do tyłu. - Nie chcę twoich wytłumaczeń! - krzyknęłam po czym dźgnęłam ją w brzuch. Padła na ziemie, przestraszona nie wiedząc co robić wpatrywałam się jak cierpi. Nagły przypływ ulgi. - Dzięki Bogu . Przybiegł on, nachylając się nad nią rozpłakał się. - jak mogłaś? - zwrócił się do mnie. - tak jak ty mogłeś zrobić to mi. - uśmiechnęłam się przez łzy. -
|