Lezała w szpitalnym łożku, mimo tego że były swieta, nikt jej nie odwiedzil, lezała a po jej policzku spływały słone łzy smutku i rozpaczy . Była odwócona plecami do drzwi, ale uslyszała , ze ktos je otwiera . - Kto tam? - zapytała drżącym głosem . Nikt się nie odezwał, wiec pomyslala ze to sprzataczka . nagle poczuła świeżą woń kwiatów, odwrócila się a przy jej łóżku siedział on , przeprosił ze nie mógł przyjsc wczesniej ale byl u dziadków gdzie nie bylo zasiegu , uwierzyla, nadal go kochała ./ doyouthinkyouknowme
|