ostatnio coraz częściej wieczorami podsumowuję miniony dzień. przestałam analizować każde z przykrości jakie mi sprawiano. zaprzestałam szacować każdy z momentów, kiedy miałam ochotę wybuchnąć płaczem. rozmyśałam o każdym z tych pięknych momentów. o każdej z chwil, kiedy na moich ustach pojawiał się uśmiech, a miałam ochotę krzyczeć z euforii. właśnie to jest recepta na szczęście. moja osobista, ale nie zawodna.
|