Kiedy wreszcie usiedliśmy w fotelach w salonie, znalazł się naprzeciwko mnie i powoli sączył piwo, patrząc mi prosto w oczy. W tym momencie zrobiło mi się wstyd z powodu moich wyprysków na czole i zbyt jasnej - w porównaniu z nim - cery. Jego prosty i proporcjonalny nos przypominał nosy greckich posągów, a widoczne na rękach żyły sprawiały wrażenie, że jest bardzo silny; duże, ciemnoniebieskie oczy patrzyły na mnie wyniośle i dumnie. Zadawał wiele pytań, choć mimo wszystko okazywał mi obojętność, co zamiast speszyć, jeszcze bardziej mnie zmobilizowało.
|