Stała teraz sama pośrodku ulicy czując jak deszcz, doszczętnie zmywa z jej twarzy resztki tuszu do rzęs. Stała tak od dłuższego czasu, patrząc w jego okno. Widziała jego, całującego inną. Zawsze mówił, że nie lubi niespodzianek, ale myślała, że ucieszy się, gdy przyjdzie do niego wieczorem z butelką wina w tej cudownej czerwonej sukience, którą tak bardzo lubił. Niestety, widocznie ona miała lepsze wino i lepszą sukienkę.
|