siedziała,zawiedziona i zła na cały świat pod ciepłym kocem z kakaem w ręku,myśląc kiedy nadejdzie czas na jej szczęście.pragnęła tak bardzo go przytulić,pocałować czy przynajmniej poczuć jego obecność.to zdarzenie przyniosło tylko dużo bólu i łez.nie mogła się pogodzić z faktem,iż zginał.zadręczała się każdego dnia,pytając Boga 'dlaczego?' do jej przytłoczonego wspomnieniami pokoju wszedł jej najlepszy kumpel . 'jesteś' - powiedziała.spojrzał na nią łaskawym wzrokiem,usiadł koło niej,przytulił ją oraz całując w czoło powiedział 'choć,odwiedzimy Go' .spuszczając głowę odrzekła 'przepraszam,nie dam rady' .kumpel zmierzył ją wzrokiem dodając 'potrzebuję Cię' -nie mogła odmówić.gdy dotarli na miejsce,zaczęli wspominać ich największe przypały,rozmawiali ze sobą tak jak kiedyś-bo przecież od zawsze rozumieli się bez słów .odchodząc z lekkim uśmiechem na twarzy,kumpel rzekł 'lepiej' ? 'zdecydowanie' -odrzekła. wiedziała,że zawsze może na Nich liczyć.
|