Niby od kilku dni wszystko jest dobrze, zaczyna się między nami układać, niby się tym cieszę i nie przejmuję jutrem, ale w głębi siebie boję się, że wszystko spieprzymy. A raczej ja wszystko spieprze. Tak jest zawsze, zawsze wszystko się psuje po paru dniach, bo powiem, albo zrobię coś, co Cię urazi. I następują tygodnie smutku i zwątpienia, kiedy znowu myślę, że już tego nie wytrzymam. Nie chodzi o To, że zostawiłabym Cię, bo do tego nie byłabym zdolna. Pamiętasz nasze początki? Jak kompletnie nie przejmowaliśmy się światem i w ogóle niczym. Jak cholernie uparty byłeś próbując mnie przekonać, że to Ty kochasz mnie bardziej. Widać było ten błysk w Twoich oczach. Starałeś się bardzo, zależało Ci, byłeś taki jaka ja nie potrafiłam być dla Ciebie.Pamiętasz jak mówiłeś, że nigdy mnie nie zostawisz? A zrobiłeś to już parę razy. Jednak nie dałam Ci odejść. Pierdolisz bzdury mówiąc, że to dla mojego dobra. Nigdy nie dam Ci odejść. Kiedyś będziemy się z tego śmiać. :)
|