Budzę się w nocy i słyszę.. szelest kartek na podłodze. Nikogo nie ma. Myślę- to przewracają się strony mojego życia. Chcę pozbierać je i ułożyć, ale wymykją mi się, jak balon na wietrze przed ludzkimi rękoma. Ukłucie. Krwawię. Kropla po kropli. Sączy się jad z rany po ukąszeniu węża. Ostre kły wspomnień wbijają się coraz głębiej. Zaraz skonam. W ostatniej chwili widzę Ciebie przed oczami. Jak calujesz, ale nie mnie. Moja papierowa dusza pogięła się i spaliła w kominku namiętności.
|