mama piekła ciasto i robiła rybę po grecku w kuchni ,a ja z tatą wyszliśmy na przeciw niemożliwemu - corocznemu zakładaniu światełek na tarasie. po godzienie marznięcia i zmagania się z lampkami usiedliśmy bezradnie na środku i wymiękliśmy. mama wyszła by zobaczyć jak nam idzie. ' co jest ? ' - spytała, patrząc na nie świecące się lampki. ' poddajemy się , źle połączylismy ' - odparłam. ' no i co teraz ? ' - spytała mama. ' nic, świąt nie będzie ' - zaśmiał się tata. ' e tam świąt nie będzie. pierdoły gadasz. " kevin sam w domu " jest to i święta będą ' - dodała mama wchodząc spowrotem do domu. popatrzyliśmy na siebie z tatą prawie płacząc ze śmiechu, po czym zabraliśmy się do dalszych zmagań z naszym cudownym oświetleniem. / veriolla
|