Wzięła ze sobą czarny koc i tanie wino . Nie zwracając uwagi na nic weszła na ten swój cholernie ukochany daszek i kładąc się na rozgrzanej papie otworzyła "napój" , który przywoływał w niej najpiękniejsze wspomnienia . Słońce grzało niemiłosiernie i raziło ją w oczy . Jednak to jej nie przeszkadzało- wręcz przeciwnie ... Z każdym kolejnym łykiem uśmiech stawał się coraz bardziej szczery . Nie wpływała na to obecność procentów tylko to co siedziało w jej głowie ..Tak , właśnie wtedy zrozumiała , że jest szczęśliwa .
|