Walczyłam ze sobą bardzo długo. W końcu jednak zadzwoniłam. Po trzech sygnałach odrzucił. "Obiecałeś mi kiedyś, że niezależnie od wydarzeń i losu zawsze odbierzesz telefon ode mnie. Jeżeli znaczyłam dla Ciebie tyle, co ta obietnica to nie dziwie się,że nasza przyjaźń legła w gruzach"~ wysłałam rozgoryczona smsa. " a potem obiecałem, że zniknę z Twojego życia"~ odpisał, a ja zalałam się łzami. "Proszę..Chce tylko usłyszeć Twój głos. Posłuchać jak sie śmiejesz. Przecież są święta.. Jest Wigilia, a podczas niej podobno zdarzają się cuda. Zobacz.. Cały rok byłam grzeczna, wstawałam, jadłam, nawet zdarzało mi się oddychać. Nie sądzisz, że zasługuje na prezent? A proszę tylko o 5 minut rozmowy.." Zadzwoniłeś. Rozmawialiśmy. A ja przez chwilę wierzyłam, że uda nam się to odbudować. Dwadzieścia po czwartej rano wszystko wydaje się być możliwe. Absolutnie wszystko.
|