Zaproponował spacer, mieli iść niedaleko, ale płynęli w rozmowie tak, że szli równo z rzeką i zanim się spostrzegli byli gdzieś gdzie nie wiedzą. A żeby nie iść dalej usiedli na zimny beton. Ludzie tam nie chodzili choć widok był piękny, po drugiej stronie światła odbijały się od rzeki. Ona dalej opowiada wyschły już jej powieki i jest taka otwarta, myśli on też jest szczery. Nagle dostała impuls i wlała wzrok w niego nastała cisza z ich słów zostało tylko echo. On powoli się zbliżał, jego serce biło lekko,a jej biło jakby zaraz miało złamać żebro. Pocałowali się a potem zapłonął w nich ogień, podniecenie zjadło lęk, czuła się wtedy już dobrze.
|