szła środkiem drogi późną nocą. raniła gardło papierosem. zlękniona i zapłakana zgięła się w pół. krzyk rozsadzał jej płuca. popatrzyła w niebo. mrużyła oczy przed deszczem. 'Boże...nie daję rady, wiesz? nie daję rady cholera jasna...' wiatr, jakby się wzmógł.
|