Ej, skarbie jesteś jak diament, dziś to nie szczere.
Lepiej. Jesteś jak węgiel, to pocieszenie.
Tylko nie zrozum mnie źle, bo nie wszystko prawdą.
Pieprzone życie, jak tragedia. To paradoks.
Sentymentalnie podejść, bo to jest dobre.
Chcociaz w to gram, to nie jestem akorem.
Pośród fajnych dup, starców i moich kumpli
w życiu palące się fosy i hałasy w miejskiej dżungli
Chcę odnaleźć siebie, zobacz, bo to nie proste.
Szukam siebie w sobie. Dla mnie to postęp.
Robię to tak, chociaż chciałbym zapomnieć.
To już nie deja vu, to ten efekt wspomnień.
To jak efekt motyla, będę wciąż przewijał.
Przeżywał, nawijał moje kataksji,
Jest chwila oczyszczenia i głosy milnkął.
Dziś fikcją to, co kiedyś nas łączyło.
|