Ponurnego dnia jak codzień , wstałam ubrałam się , wyprostowałam włosy , zjadłam śniadanie , umyłam zęby i wyszłam z domu do tej pieprzonej szkoły. W drodzę do tej zasranej budy słyszę zza siebie wołający mnie głos. Nie chciałam się odwracać bo znałam ten męski głos ... bo chwili ktoś znowu wykrzyczał moję imię odwróciłam się z nie chęcią i ujżałam jego ... przez chwile poczułam jak by bizony chodziły mi bo brzuchu , a on złapał mnie za rękę , ja doskonale wiedzać że od czasu kłótni nie odzywaliśmy się do siebie , a on z tym jego błyskiem w oku zaczą mnie przepraszać ... a ja? a ja oczywiście że ich nie przyjełam , bo po tym co ten jebany skurwysyn zrobił nie wybaczę mu tego do końca życiia . ;D
|