Wczoraj na maxa pokłóciłam się z Kotem... Mieliśmy iśc razem na trening ale w rezultacie musiałam iść sama...ok. godziny 19 zaczęłam się zbierać... wyłączyłam Bednarka, ubralam dresy i już miałam wychodzić gdy słysze że ktoś dobija się do drzwi z taką siłą że o mało nie wyrwał ich z zawiasów... za drzwiami stał Kotek. ,,-Popierdoliło Cię,, wykrzyczałam. ,, - Myślałem że Cię już nie ma Mała... serio myślałaś że pozwolę Ci iść samej?!,, powiedział i przytulił z całej siły... / missmusia
|