ogarniałam właśnie obiad,gdy usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi.muzyka głosno grała,więc nie mogłam udawać,że mnie nie ma.podeszłam do drzwi i olewatorsko powiedziałam:'nie ma mnie'. zapadła cisza,więc ucieszyłam się,że ktoś zrozumiał.'dziś 19 grudnia'-usłyszałam głos zza drzwi. stanęłam jak wryta.dobrze znałam tą datę.nie,nie był to dzień rozpoczęcia czy zakończenia jakiegoś związku.był to dzień w którym pięć lat temu powiedziałam sobie z przyjacielem 'semper fidelis',czego mieliśmy się trzymać zawsze,a co spieprzyło się niecały rok temu.otworzyłam drzwi.stał w kapturze na głowie paląc fajkę ze zdenerwowania.'wróciłeś z Holandii?'-zaczęłam.'ta,już na stałe.zjebaliśmy te pięc lat Młoda '-wykrztusił z siebie wraz z kaszlem.patrzyliśmy sobie w oczy, w których mimowolnie pojawiały się łzy. nie minęła minuta a już byliśmy w swoich objęciach.'nie spieprzmy już nic więcej'-dodał,ściskając mnie najmocniej jak potrafił, a ja poczułam się tak bezpiecznie jak kiedyś, gdy był obok./veriolla
|