Rozbudził mnie ten krzyk. Zaczął mnie szarpać. Tato, o co Ci chodzi? Spałem przecież! – syknąłem w złości. ‘Znowu mnie obudził’ – taka myśl przemknęła przez moją głowę zaraz po tym, gdy wypowiedziałem uprzednie zdanie. ‘Wstawaj kurwa! To rozkaz!’ Już miałem zwymiotować. Woń alkoholu, dochodząca do moich zaspanych nozdrzy, wydawała mi się jeszcze bardziej ostra niż zawsze. Zaczął mną szarpać jak szmatą. Zostaw mnie! Słyszysz?! Zostaw mnie w spokoju! – krzyknąłem, tym samym uwalniając się z jego stalowego uścisku. Poszedł do kuchni. Zostałem sam w pokoju. Obudzony. Zraniony. Zapłakany. Bezbronny. Słaby. Czy te sny muszą być takie? Muszą dawać mi tą nadzieję na lepsze jutro? Nienawidzę tych jebanych snów. cz.2
|