A sylwestra nie chciałam nigdy dużego,z najbliższą mi koleżanką chciałabym tańczyć do takiej muzyki jaką lubimy,do lat 60/70/80,bawić się do rana,wypijać za zdrowie frajerów,którzy nas zostawali,objadać się czekoladą,zasypiając patrzeć na wschodzące słońce i myśleć głośno " Jakie to szczęście że mamy siebie,chociaż to nam się udało" ona by przytaknęła,zamknęła oczy i odpłynęła w cichą magie snu.
|