Karetka na sygnale, szpitalne sale,
Po pijaku nocą, kosą linię życia przedłużałem,
W mroku stałem, krew spływała mi na buty,
Na twarzy miałem uśmiech i nie byłem smutny,
Naprzeciw wszystkim przeciwnościom,
Wiesz, bo ból i strach mnie nie raz dotkną,
Przed sobą nie ucieknę, przed sobą się nie schronię,
Miasto samotności jest moim domem,
W ciemności chcę wydrapać światło, o tym marzę,
Chcę przestać być pękniętym zwierciadłem Twoich marzeń,
Kochać życie i nie być przez życie kochanym,
Chcę zabliźnić na zawsze bolesne rany,
To wszystko tak blisko i zarazem tak daleko,
Sen kształtuje się pod zmęczoną powieką,
Doszedłem do dna żalu, tu nie widać jutra,
Niech muzyka zagra smutnie wśród szarego popołudnia.
|