zakończyłam cię odcięciem zniszczonych końcówek naszych wspólnych wspomnień. ty już pewnie śpisz. od kiedy na dobranoc wyszeptałam ci trzaśnięcie drzwi, od kiedy minął mój autobus pod twoim oknem, od kiedy wyszeptałeś jej do ucha moje inne imię. opowiadam ci na sen nieruchome ukojenia. nie słyszysz nic jak wtedy, kiedy wołałam o przeznaczenie, kiedy połamałam skrzydła naszym motylom, kiedy odgryzłam zgniłe momenty. nie kochaj jej już nigdy tak jak mnie. kochaj jak tylko ją kochać byś chciał. jakbym tylko szeptała ci do uszu, kiedy jesteś z nią, jakbyś czuł już tylko mój oddech, nie mnie.
|