Cholerny śnieg sypał jak oszalały.Siedziałam w domu przy oknie wypatrując autobusu,którym miał przyjechać.Długo czekałam pijąc już kolejną filiżankę zielonej herbaty.Nagle zadzwonił telefon.'-kochanie,jest tak wielka śnieżyca,że autobus chyba już nie zdoła przyjechać.'Trudno.Pomyślałam i ze smutkiem w głosie powiedziałam,że innym razem,zabierając się za referat z biologii.Po pół godziny pisania zadzwonił dzwonek do drzwi.Było już dość późno.Zeszłam po schodach i otworzyłam drzwi.Stał w progu mojego mieszkania kompletnie przemoczony i zmarznięty.Nos miał czerwony od mrozu,który chował za oszronionym szalikiem.'Musiałem Cię dziś zobaczyć,mała'Powiedział drżącym z zimna głosem,wręczając mi małego,żółtego tulipana,całego osypanego śniegiem i ze swoim hipnotyzującym uśmiechem na twarzy pocałował mnie swoimi lodowatymi ustami,które szybko rozgrzałam,wciągając go za szalik do środka i namiętnie całując.Jest niesamowity.Zawsze potrafi mnie zaskoczyć.
|