Po raz setny czytam ten pamiętny list, który znalazłam w dniu jego śmierci. Za każdym razem towarzyszą mi przy tym inne emocje. Za każdym razem coraz większe poczucie winy. Gdy dochodzę do wątku kiedy wyznajesz dlaczego to zrobiłeś, na policzkach czuje krople łez. Kolejny raz ogarnia mnie to dziwne uczucie. Nienawiść. Nienawiść do samej siebie i Boga. Zabrał mi go, tak poprostu. Zabrał mi kogoś bez kogo nie potrafię normalnie funkcjonować. Uszczęśliwił siebie moim kosztem. Nie było mnie przy nim gdy odchodził. To straszne uczucie, kiedy wiesz, że on umierał wtedy kiedy Ty bawiłaś się w najlepsze. Wiem, że ono zostanie we mnie do końca. Myślę, że to taka kara, za te wszystkie rany jakie mu zadałam.
|