Mecz siatkówki dziewcząt odbywał się w Ich szkole. Ona grała w reprezentacji. On wiedział, że bardzo kochała ten sport, w nim mogła być sobą. Wyładowywała w tym swoje emocje, piłka i siatka pomagały Jej przetrwać. Przyszła Jej przyjaciółka, była z Nią cały czas. W zasadzie już tylko Ona. Cała reszta Jej 'rodziny' została zgarnięta, albo wywalona ze szkoły. Ona przytuliła się do Niej i dając jej buziaka, poszła do reszty dziewcząt. Trener mówił coś do Nich, ale Ona nic nie słyszała. W głowie miała tylko Jego. Wiedziała, że trzyma za Nią kciuki, bo mówiła mu o tym meczu. Czuła, że On będzie czekał na wiadomość od Niej o wyniku. Pomyślała, że da z siebie wszystko, że wygra ten mecz. Dla Niego. Żeby mógł mieć kolejny powód, by być z Niej dumny. Żeby pochwalił się kumplom stamtąd, że jego dziewczyna jak chce, to potrafi. Że jest kimś i żyje swoim życiem, a nie jak połowa ludzi w jej szkole, żyje wpierdalając się butami w życie innych i niszcząc życie innych. I wygrały.
|