Biegła za nim tak szybko na ile pozwalały jej krótkie nogi i ogromne zaspy. Mimo że już nie miała sił, mimo że co chwilę upadała ze zmęczenia biegła dalej. Rozpętała się śnieżyca, a ona wiedziała, ze jak teraz się podda to straci go na zawsze. Zimny wiatr roztrzepał jej włosy, z każdym jej krzykiem, z każdym jej oddechem dostawał się do płuc. Czuła potworne zimno. Potknęła się i wylądowała w śniegu, już nie miała siły się podnieść. Jej ciało stopniowo zamarzało. Po policzku spłynęła łza. Serce wybiło ostatni takt piosenki zwanej życiem. Stracił miłość, którą ona kochała najbardziej.
|