Myli się ten, kto sądzi, że w początkach dwudziestego pierwszego wieku kwestia zamążpójścia nie jest dla kobiety zbyt istotna. Prawda, że pozostawanie w związku niesformalizowanym, zwanym konkubinatem, nie budzi już tyle emocji. Prawda, że sąsiadki nie kręcą potępieńczo głowami i nie spluwają demonstracyjnie, by pokazać, co o takiej sądzą. Prawda, że bywanie na randkach połączonych z śniadaniem do niczego nie zobowiązuje. Prawda, że określenie ?stara panna? stopniowo zastępuje się terminem ?singiel? Wszystko to prawda, a jednak.. Ani postęp cywilizacyjny, ani coraz większy liberalizm obyczajowy nie mogą uchronić od codziennej pustki i świątecznych obiadów w gronie rodziny.
|