I znów siedzę z grymasem na twarzy, obok leży już do połowy pusta paczka chusteczek higienicznych. Wokoło walają się zmiętolone chusteczki, a ja pobrudziłam bratu, za dużą na mnie, bluzę tuszem do rzęs. Herbata w kubku brata została wylana. Niedaleko duże słuchawki, a w mp4 leci Lamb, łzy w oczach się już nie boją i lecą przez strome, zarumienione policzki. Nie wiem co się dzieje. Świat oszalał. Nawet ulubiony krem do rąk nie pachnie tak ładnie jak kiedyś. Próbuję złapać mocniejszy wdech, ale... Na próżno się łudzę - mój tlen odszedł.
|