Normalność staje się obca. Codzienność jakoś daleko. Spoglądam na nią ciągle z góry, stale z perspektywy czasu. Zupełnie jakbym utknęła w jakimś momencie przeszłości, który mnie tam trzyma. Jak w ciemnym ponurym morzu, przez które nie mogę przepłynąć. Rozpaczliwe działania rozbijają się bezskutecznie o fale. Stale krzyczę, krzyczę bardzo głośno.
|