Piątkowy dzień,ostatnia lekcja-chemia.Sprawdzian działowy.I nagłe wibrowanie telefonu.Wzrok na wyświetlacz,po czym zalanie ciała potem i łapanie oddechu.Jego mama,dzwoniła do mnie.Ona zawsze dzwoni wtedy gdy coś się dzieje i gdy on ma kłopoty,.Nie mogłam odebrać,pisałam sprawdzian.Nie mogłam się skupić na tym co piszę.Pomyliłam wszystkie wzory soli.Dokończyłam zaznaczanie 40 pytań i zapytałam się czy mogę wyjść do łazienki.Nauczycielka była zdziwiona bo upłynęło zaledwie 15min. lekcji.Ale powiedziała "Dobrze idź".Wybiegłam i próbowałam się dodzwonić do jego mamy.Odebrała,powiedziała,że "Wiktor wyszedł z domu i powiedział,że nie wróci".Zaczęły płynąć mi łzy bo nie miałam jak się z nim skontaktować.Wybiegłam ze szkoły bez plecaka,kompletnie bez niczego.Gdy zobaczyłam jego pod szkołą było strasznie zimno,a on był w bluzce na krótki rękaw.Rzuciłam się mu na szyje,a on powiedział,że nigdy mnie nie zostawi.Może wszystko olać,ale nie mnie.
|