Nie polecałabym zgrabniej wbijać gwoździ niż facet, bo się ostaniemy z młotkiem w ręce. Jest nadzieja, że znajdzie sobie wkrótce panią, która w ogóle nie wie, co to gwóźdź, i będzie mówić do naszego już byłego ukochanego: „Misiaczku, wypadło mi ze ściany takie metalowe, buuuu”. Wiem coś o tym.
A już nie nasz Misiaczek, prężąc ochoczo pierś, zabierze się do męskich robót i pokaże jej, jaki z niego facet.
|