(cz1.) szłam przez park i rozmyślałam o tym co właśnie mi powiedział. nagle usłyszałam czyjeś kroki, rozejrzałam się dookoła. przez mgłę nie mogłam nic dojrzeć, nawet uliczna lampa była rozmazana. przyśpieszyłam kroku, moje serce zabiło szybciej. 'nie powinnam była tu przychodzić sama' - pomyślałam i chciałam wyciągnąć telefon, żeby po kogoś zadzwonić. ledwo otworzyłam torbę, a ktoś złapał mnie za ramię. odskoczyłam od niego i zaczęłam biec. - zaczekaj! - krzyknął. - odwróciłam głowę i poślizgnęłam się na śniegu. podbiegł do mnie. - to tylko ja. nie bój się. - powiedział spokojnym głosem - Kuba.. co ty tu robisz? - zapytałam z niedowierzaniem. - byłem u ciebie w domu, Anka powiedziała mi, że wyszłaś, więc od razu pomyślałem gdzie mogę cię znaleźć.. i nie myliłem się. po co u niego byłaś? - w jego głosie dało się usłyszeć panikę i.. gniew? - przepraszam. to nie to o czym myślisz. musieliśmy wyjaśnić sobie parę spraw.. nie gniewaj się na mnie.
|