Szli wieczorem przez zaśnieżony park. On opowiadając jej o swojej nowej dziewczynie uśmiechał się szyderczo i emanował szczęściem.. ona zaciskała pięści i przygryzała wargi, żeby tylko się nie rozpłakać tłumiła w sobie myśli i powtarzała tylko `nie kocham go, nie kocham go, nie kocham go, nie kocham...` nagle poślizgnęła się na śliskim lodzie i upadła na śnieg wybuchając płaczem. Zdezorientowany zapytał co się stało.. a ona krztusząc się płaczem wydusiła tylko `kocham cię` uciekając w ciemną uliczkę.
|