Pamiętny piątek, 4 listopada, dzień po Twoich urodzinach. To roztrzęsienie, gdy prowadziłam Cię pijanego do domu. Kiedy najpierw wyrywałeś mi się, a później trzymałeś za rękę. Głaskałam Twoje palce, a Ty moje. Gdy będąc na miejscu położyłeś dłonie na moich biodrach. Pamiętam, jak wzięłam Twoją rękę, dając kilka papierosów. Pamiętam, jak obiecywałeś mi, że od razu położysz się spać. I jak sięgnęłam Twojego policzka, a Ty wargami dotknąłeś mojego. Gdy wtuliłeś nos w moją szyję. I gdy pilnowałam, aż wejdziesz do domu. I jak wracając zobaczyłam chłopaka, któremu rok wstecz złamałeś nos, w towarzystwie kolegów, machających do mnie jak kretyni. Pamiętam Twoje zmieszanie nazajutrz. Niedługo później dotarły do mnie plotki o tym, że jesteśmy parą. Przeszkadzało mi w nich tylko jedno - to, że to jedynie plotki.
|