Ostatnio rozmawiałam z kolegą o jego tacie . Opowiadał , że w przyszłości chce się zajmować tym co on , jeździć tirem . Odkąd pamętam tato był dla niego wielkim autorytetem i za wszelką cenę chciał być taki jak on . Zły los chciał , że stracił go , stracił swojego ojca , Pan Bóg zabrał go do siebie . Dzisiaj był jego pogrzeb . Kiedy zobaczyłam kolegę , serce podeszło mi do gardła , a w oczach zabłysneły gęste łzy , które po chwili zaczęły kapać po moim zmarzniętym policzku . To jeden z najgorszych widoków jakie do tej pory widziałam . Na jego twarzy , poza łzami , widać było ból , smutek , cierpienie . To tak jakby stracił czątkę siebie . Wiem , że da radę , bo to bardzo silny chłopak . Jednak zastanawia mnie jeden fakt . Dlaczego zawsze odchodzą ludzie , którzy najmniej na to zasłóżyli , którzy kochają , którzy są kochani ? To przykre , ale prawdziwe . / fuckjuintheass
|