mała siostrzenica domagała się,żebym wzięła ją na ręce.biorąc ją utuliłam do siebie poprawiając jej jedną ręką czapkę spadającą na oczy.spojrzałam w górę na granatowe niebo wypełnione gwiazdami.kazałam jej zerknąć i podziwiać. - zobacz ! spadająca gwiazda!-krzyknęła i dotknęła mojej brody próbując skierować mój wzrok w odpowiednie miejsce na niebie. - sybko pomyśl zycenie!.ja jus pomyślałam. -cmoknęła mnie w nos. -ja też.- przytuliłam ją mocniej. -ja mam zycenie,zeby być krecikiem.a ty? -żeby ' On ' był szczęśliwy...-powiedziałam cicho jakby sama do siebie. - kto,krecik?.- malec zapytał a ja wybuchnęłam śmiechem . -taak,krecik kochanie.- taki jeden,wredny krecik.
|