Przyszedł na chwilę coś przynieść bo kazała mu mama, powiedział to swoje 'siema' i obdarzył mni etym skurwysyńskim uśmiechem. W jego głosie słychać było to jak bardzo sobie, z sobą nie radzi. Jego głos był przepity, zniszczony od fajek. Lecz moje uczucie do niego nie minęło dalej uważałam go za najlepszego przyjaciela, któremu można powiedzieć wszystko/kolorowyhorrormarzen
|