-Już nie mogę - Rzekła z nutką goryczy w głosie, trzymając w dłoni lampkę z tanim winem z biedronki.
-To nie pji - odpowiedział z goryczą w głosie
-Nie o to mi chodzi...- szpetała sama do siebie, w czasie, gdy połykała tanie procenty prawdy uderzające do głowy.
-To o co chodzi? - odrzekł z niespowiedzaną troskliwością, która z czasem zamieniała się w lęk.
- Bo ja Cię.....
-Nie nawidzisz mnie, tak ? - załamany wypił jednym łykiem czerwony trunek zdobiacy jego kieliszek.
-Tak - wyszpetla niesmiale...
Zrozpaczony rozbił szkło o gruby tynk i siegajac po najostrzejszy jego kawalak podrznal sobie gardlo.
Jej krzyki i dlonie probujace go powstrzymac od zlego czynu na nic sie nie zgadly... Krzyczal tak glosno z bolu, leku, cierpnia i nieszczesliwej milosci, iz byly to kolce dla jej uszu.
Stalo sie ! Rzeka smutku splywala po calej pokrytej dywanem podlodze. Ona tonaca we lzach polozyla glowe na jego ramieniu i lkajacym glosem dodala :
- Kurwa ! Nie nawidze Cię, bo Cię Kocham Skurwielu....
|