Już nie patrzę na to z perspektywy widzenia zakochanej do szaleństwa panienki, która nie wyobraża sobie życia z uśmiechem na ustach, jeśli nie będą jej towarzyszyły jego zielone oczy. Dziś patrzę na to z perspektywy 5 miesięcy; a w tym niezliczonej ilości sprzeczek, kilku nieudanych, przegranych prób, bolesnych rozstań i niespodziewanych powrotów. I dochodzę do wniosku, że po prostu uwielbiałam Twoje podejście do życia, Twoje uśmiechy, Twoje zielone tęczówki wpatrzone we mnie, jak w obrazek, uwielbiałam Ciebie całego. W mojej wyobraźni stworzyłam Cię idealnego. I tak bardzo chciałam, żebyś był taki również w rzeczywistości, że wszystkie Twoje błędy usprawiedliwiałam na miliony powodów, bylebyś tylko dalej mógł być tym wyimaginowanym mężczyzną mojego życia. Kochałam moje wyobrażenie o Tobie, za bardzo przysłoniłam nim sobie świat. Przyznam, że trochę mi szkoda, że już nie potrafię karmić się złudzeniami. Przykro mi, że prawdziwego Ciebie nienawidzę. / moja losers ; **
|